rozdział 15

rozdział 15, Anderson E. - Pakt z diabłem -tłumaczenie jenny13+kinga
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Rozdział 15
Głęboki głos Jude'a zaskoczył mnie. Odwróciłam się i zobaczyłam go stojącego za mną z 
nieodgadnionym wyrazem twarzy. Nie byłam pewna jak długo tam stał, ale mogłabym się założyć, 
że   słyszał   całą  rozmowę.   Najwidoczniej   słońce   zaszło   podczas   gdy   rozmawiałam   z   Rosie, 
uwalniając  go z miejsca w którym spędzał dnie. I rzeczywiście, gdy wyjrzałam  przez kuchenne 
okno zobaczyłam, jak fioletowe cienie zmierzchu barwią podwórko. 
Rosie wstała od stołu, zabrała puste miski po zupie i wstawiła je do zlewu.
­ Myślę, że powinnam pójść do domu.
­ Dziękuję Rosie. ­ Powiedziałam. ­ Za wszystko.
Machnęła ręką w moją stronę.
­ Nieważne, panienko Luz. Wy dwoje powinniście usiąść i porozmawiać. ­ Powiedziała surowym 
tonem, wskazując miejsce przy stole obok mnie, gdzie powinien usiąść Jude. ­ Ech ta młodzież, 
przysięgam, uważają coś za koniec świata a tymczasem wystarczy usiąść i porozmawiać. 
­ Cóż, ­ powiedziałam, patrząc na Jude'a. ­ Może ta młodzież powinna porozmawiać. 
Uśmiechnął się i zajął miejsce obok.
­ W rzeczywistości jestem znacznie starszy od Rosie, ale ona uwielbia grać rolę matki. 
­   Zauważyłam.   ­   Powiedziałam   oschle.   ­   Ale   to   miłe,   ona   jest   bardzo   miła.   Szczęśliwa.   W 
przeciwieństwie   do   innych.   ­   Wskazałam   na   siebie   i   zmarszczyłam   brwi.   ­   Dlaczego   nie 
powiedziałeś mi, że żywisz się tylko pozytywnymi emocjami?
­ Bo tak nie jest. ­ Powiedział łagodnie. ­ Żywię się każdym rodzajem emocji, znaczy się inkub we 
mnie.   Ale   Rosie   ma   rację,   wolę  pozytywne   uczucia   od   negatywnych.   A   to   zmusza   mnie   do 
popełniania czynów, które powodują ból, strach czy przerażenie. 
­ Tak, ale robiłeś to. ­ Powiedziała, pamiętając krew rozlaną poprzedniej nocy.
­ Tylko kiedy to było konieczne i nie dlatego, że mi się to podoba. ­ Oczy mu błysnęły. ­ Chociaż 
muszę  przyznać,  że   wypatroszenie   tych   mężczyzn,   którzy   chcieli   cię  skrzywdzić,   sprawiło   mi 
ogromną przyjemność. Chciałbym tylko móc zabić Engle'a własnoręcznie.
­ Chciałabym, żeby powrócił, bo mogłabym go sama pozbawić życia. ­ Powiedziałam z ponurym 
uśmiechem.   ­   I   normalnie   powiedziałabym,  że   ci   mężczyźni   nie   załugiwali   na śmierć,   bo  tylko 
wykonywali polecenia swojego przywódcy. Ale oni wszyscy... Chodzi o to, że Engle oznajmił im, 
że jak już ze mną skończy, to oni... ­ Nie mogłam dokończyć zdania.
Jude dotknął mojego policzka i delikatnie otarł kciukiem łzę.
­  Zostaw   to,  Luz.  Wyobrażam   sobie,  że   upłynie  dużo   czasu  zanim  uporasz  się  z  wydarzeniami 
poprzedniej nocy. 
­ Widzisz? ­ sapnęłam. ­ Mówisz, że chcesz być ze mną, ale co z tym?
­ Z czym, kochana? ­ Zapytał łagodnie.
­ Z tym. ­ Ponownie wskazałam na siebie, na swoje łzy. ­ Jestem w rozsypce. Jestem pełna gniewu, 
niepokoju i nieszczęścia. To dla ciebie musi być jak olej rycynowy. 
­ To nie tak. ­ zapewnił mnie. ­ Obiecuję, to nie tak, Luz.
Otarłam łzy.
­ Ale nie zawsze będę pełna szczęścia, nie potrafię być taką osobą. Nie chcesz być z kimś o takim 
usposobieniu? Z kimś takim jak Rosie?
­ Mam kogoś takiego w życiu, mam Rosie. Wszystko czego chcę, czego mi brakuje, to ty. 
­ Ale nadal nie rozumiem, dlaczego chcesz mnie mieć przy sobie.
­ Luz, ­ powiedział cicho. ­ Czy naprawdę myślisz że utrzymuję się jedynie dzięki emocjom takim 
jak smutek i radość? Wróć do swojego myślenia, co jest najlepszym pożywieniem dla inkuba?
­   Koszmary   i   strach.   ­   Powiedziałam.   ­   A   może...   uh,   ludzie   wierzą,  że...  że   wy   karmicie   się... 
seksem. ­ Spojrzałam niepewnie na niego a on skinął głową.
­ Kiedy cię dotknąłem, ten pierwszy raz, gdy uścisnąłem twoją dłoń – powiedział. ­ Poczułem twój 
cały gniew i smutek, ale także rosnącą seksualną frustrację. Zrozumiałem, że chcę być pierwszy, 
chcę smakować twoje pożądanie i tęsknotę, uwolnić je i wiedziałem, że tylko ja byłem w stanie to 
zrobić. 
Zarumieniłam się na jego słowa.
­ Czyli wszystko co mówiłeś o smaku mojej krwi, że jest silniejszy, mocniejszy...
­ To nie o twojej krwi mówiłem. ­ Jude delikatnie uniósł moją dłoń i musnął ustami kostki. Gdy 
mówił cały czas patrzył mi w oczy i poczułam delikatne dreszcze schodzące w dół po plecach. ­ 
Przyznaj, Luz. ­ mruknął. ­ Nikt nie dał ci tego, co ja. Musiałaś sama sprawiać sobie przyjemność. 
­ To prawda. ­ Powiedziałam, pragnąc by mój głos nie był tak zdyszany.
­ Czy masz pojęcie jak wspaniale smakujesz, gdy dochodzisz? ­ Jude pochylił się nie przestając 
wpatrywać się w moje oczy. ­ Zalewasz mnie swoim pożądaniem, przytłaczającą ulgą. Mógłbym 
spędzić wieczność pomiędzy twoimi udami, liżąc, ssąc i pieprząc cię...
Oddech uwiązł mi w gardle.
­ Jude! 
Wzruszył ramionami a wspaniałe mięśnie napięły się pod ciemnozieloną koszulką. 
­ Obiecałem powiedzieć ci całą prawdę, niczego nie ukrywać.   I tak jest. Uwielbiam twój smak, 
smak twojej krwi, pożądania, seksu. Nie da się porównać z niczym innym. 
­  Miło  to wiedzieć.  ­  Powiedziałam,  zabierając  dłoń z jego uścisku i  odsuwając  się by uniknąć 
pokusy przytulenia go. ­ Ale... to wszystko, czym dla ciebie jestem? Barem z przekąskami?
­ Oh, Luz... ­ westchnął i potrząsnął głową. ­ Kochana, w jaki sposób mam ci to przekazać? Jesteś o 
wiele ważniejsza, jesteś drugą połową, której szukałem przez te wszystkie lata. I wiedziałem, że cię 
znalazłem, bo mamy tak wiele wspólnego.
Uniosłam brwi.
­ Co? Wampir i wilkołak?
­ Oboje jesteśmy wyrzutkami. ­ Powiedział cicho Jude. ­ Tak wśród obcych jak i w rodzinach. 
Zmarszczyłam brwi.
­ Myślałam, że mówiłeś, że twoi rodzice odeszli.
­   Tak,   ale   nie   powiedziałem   ci   wszystkiego.   ­   Westchnął.   ­   Gdy   byłem   mały   moi   rodzice 
podejrzewali, że coś jest ze mną nie tak, ale nie wiedzieli co. W końcu nadeszła dla mnie pora tego, 
co ludzie i wilkołaki nazywają dojrzewaniem i moje oczy zaczęły robić się czerwone, gdy byłem 
zły lub odczuwałem inne, negatywne emocje. Oczywiście, wtedy już wiedzieli, czym jestem
­ Inkubem. ­ Powiedziałam cicho. 
Jude skinął głową.
­ Nie jestem w stanie powiedzieć ci, jak mój lud nienawidzi i boi się takich jak ja. Jesteśmy szybsi i 
silniejsi niż zwykłe wampiry i myślą, że potrafimy manipulować ich umysłami tak łatwo, jak oni 
potrafią ludzkimi.
­ A potrafisz? ­ Zapytałam zaciekawiona.
Jude wzruszył ramionami.
­ Chciałbym, ale najczęściej nie potrafię. Ale inni uważają, że mogę i z tego powodu gardzą mną. 
Nie jest łatwo znieść taką nienawiść od własnych ludzi. 
­ Opowiedz mi o tym. ­ Powiedziałam, z głębokim westchnieniem. ­ Albo o zdradzie.
­   Wiem   coś  o   tym,   ­   Powiedział   cicho   Jude.   ­   Gdy   dowiedzieli   się  czym   jestem,   moi   rodzice 
zdecydowali zamknąć mnie w więzieniu i do końca życia trzymać mnie pod wpływem narkotyków 
i skutego srebrem. 
­ To okropne. ­ Przyłożyłam dłoń do ust. ­ Ale... istnieją narkotyki działające na wampiry? 
­ Niektóre trucizny i toksyny, śmiertelne dla ludzi, na nas działają uspokajająco. ­ Przesunął dłonią 
po włosach. ­ W każdym razie zdecydowałem, że nie chcę spędzić życia odurzony narkotykami i 
skuty. Wysadziłem budynek, zabijając stojącego mi na drodze dyrektora. Byłem pełen wściekłości, 
a on znalazł się w moim zasięgu. ­ Jude wzruszył ramionami. ­ Teraz tego żałuję, ale wtedy byłem 
młody i bardzo zły. To był wielki wstyd dla moich rodziców. Gdy wieści się rozeszły, próbowali 
ukryć mój stan przed znajomymi i przyjaciółmi. I oczywiście, musieli zapłacić ogromne pieniądze 
rodzinie ofiary. 
­   Moja   rodzina   nigdy   nie   chciała,   by   ktoś  dowiedział   się,  że   jest   wśród   nich   Niezmienny.   ­ 
Powiedziałam, sympatyzując z nim. 
­ Tak, ale dla moich rodziców był to tak ogromny wstyd, że uznali, że nasze nazwisko zostało na 
zawsze splamione. I oni... oni... ­ Patrzyłam, jak poruszają się mięśnie na jego gardle. Zrozumiałam, 
że to, co chce ujawnić, bardzo głęboko go zrani. 
­ Tak? ­ Powiedziałam cicho.
­ Wyszli na spotkanie ze słońcem. ­ Powiedział w końcu zdławionym głosem.
­ Ale... czy słońce...?
­ Zabija wampiry? Tak. Byli spaleni na popiół. Oboje. ­ Westchnął. ­ Po tym bardzo długo byłem 
zły. Przejąłem biznes po ojcu, i prowadziłem go okrutną ręką. ­ Uśmiechnął się z goryczą. ­ I jak na 
ironię, te lata okrucieństwa ustaliły moją reputację. Postanowiłem, że skoro moi ludzie się mnie 
boją, to dam im ku temu powody. I tak zrobiłem.
­ Co się stało? ­ zapytałam cicho. ­ Jak... jak doszedłeś do siebie po takim czymś?
­ Nie da się całkowicie przezwyciężyć czegoś takiego. ­ Powiedział Jude. ­ Ale można nauczyć się z 
tym żyć. To dlatego wiedziałem,  że potrzebujesz  porozmawiać o przeszłości, bo tylko dzielenie 
ciężaru bólu z kimś innym, sprawia że może stać się lżejszy. 
­ Czyli nie tylko, uh smak mojego bólu, powodował, że chciałeś nakłonić mnie do opowiedzenia o 
przeszłości? ­ powiedziałam.
­ Myślę, że już ustaliliśmy, że o wiele bardziej wolę smak innych twoich emocji. ­ Jude powiedział 
cicho i ponownie ujął moje dłonie. ­ Luz, jesteś ranna. 
­ O czym ty mówisz? ­ Spojrzałam w dół i zobaczyłam, że wpatruje się w moje nadgarstki. Zupa 
pomidorowa Rosie przywróciła mi zdolności regeneracji, ale ślady po srebrnych kajdankach były 
ciągle widoczne. Zawsze będą. Engle nie chciał tylko powstrzymać mnie przed ucieczką. Chciał 
mnie   zranić  i   naznaczyć,   dlatego   użył   srebra.   Na   ręce   którą  karmiłam   Jude'a   ciągle   widniała 
poszarpana rana, ale miałam nadzieję, że zniknie w ciągu dwóch dni, o ile będę miała wystarczająco 
wypoczynku i jedzenia. 
Jude wyglądał, jakby coś zajmowało jego myśli.
­ Pozwól, uzdrowię cię. ­ Mruknął, kiwając głową w kierunku moich nadgarstów.
­ Za... za pomocą krwi? ­ Spytałam niepewnie.
Potrząsnął głową.
­ Wiem, że nie jesteś na to gotowa, i być może nigdy nie będziesz. Nie potrafię powiedzieć, jak 
bardzo  żałuję, że ukrywałem przed tobą prawdę o naszej rosnącej więzi. Obawiam się, że już nigdy 
mi nie zaufasz. 
­ Na zaufanie trzeba pracować... ­ Powiedziałam, patrząc mu w oczy. ­ Myślę,... że zasługujesz na 
szansę.
­ To bardzo dobrze. ­ Podniósł moją prawą dłoń do ust i pocierał łagodnie wewnętrzną, wrażliwszą 
stronę  mojego   nadgarstka.   Jego   język   był   ciepły   i   mokry,   powoli   i   ostrożnie   lizał   rany 
przypominając mi, jak o tym, jak lizał inne części mojego ciała. Wrażliwe części, które w tej chwili 
pulsowały od potrzeby. 
­ Zawsze jesteś taki delikatny.  ­ Szepnęłam, gdy zakreślał językiem  kółka na moim nadgarstku, 
upewniając się, że sięgnął każdej, zrobionej przez srebro rany. 
­   Miałaś  już  wystarczająco   brutalności   w  życiu.   Jak   mógłbym   być  inny?   ­   Mruknął   zwracając 
uwagę na drugi nadgarstek, ten który przegryzłam, by móc go nakarmić. Pokręcił głową widząc 
obrażenia. ­ Masz ostre zęby ale musisz nauczyć się skutecznie przegryzać ciało. 
Zaczęłam   się śmiać,   ale   dźwięk   uwiązł   mi   w   gardle   i   zmienił   się  w   westchnienie,   gdy 
ponownie zaczął powoli lizać moją skórę. 
­   To   nie   jest   umiejętność,   której   będę  często   od   ciebie   oczekiwała.   Jesteś  jedyną  osobą,   którą 
ugryzłam, od czasu gdy jako dziecko walczyłam z siostrą. 
­ To dobrze. Nie mogłem znieść myśli, że możesz gryźć kogoś poza mną. ­ Ponownie polizał mnie, 
skupiając   się  na   najbardziej   poszarpanym   fragmencie.   Poczułam   lekkie   mrowienie   pod   skórą 
oznajmiające, że rana zaczyna się goić. 
­   Czy...   czy   taką  samą  przyjemność  sprawia   ci   gryzienie,   jak   bycie   gryzionym?   ­   Zapytałam, 
przypominając sobie, że zastanawiałam się nad tym wcześniej. 
­ To zależy od tego, kto gryzie. ­ Jego zmysłowe usta wygięte były w leniwym uśmiechu, który 
sprawiał że moje ciało od pasa w dół stało się ciasne i obolałe. ­ Uwielbiam, kiedy to ty gryziesz a 
szczególnie w szyję.
­ Dlaczego akurat szyja? ­ Zapytałam, kiedy znów poczułam jego ciepły język.
­ Ugryzienie w miejscu które każdy może zobaczyć jest znakiem posiadania i własności. 
­ Ale wampiry uzdrawiają się tak szybko. ­ Zaprotestowałam. ­ Szybciej niż wilkołaki. To nie jest 
jak zostawianie znaku.
­ Byłoby, gdybyśmy byli połączeni. ­ Powiedział cicho. ­ Moje ciało zmieni się w sposób podobny 
do   twojego,   gdy   oddałaś  mi   dziewictwo.   I   tak   samo   jak   tylko   wilkołaki   mogą  poczuć  twój 
zmieniony zapach, tak jedynie wampiry mogą zobaczyć takie znaki na ciele. 
­ Będą wiedzieli, że jesteś zajęty. ­ Powiedziałam z uśmiechem. 
­ W pewnym sensie. Oczywiście twoje znaki nosiłbym z dumą. ­ Złożył ostatni pocałunek na moim, 
praktycznie uleczonym, nadgarstku. ­ Już, tak zdecydowanie lepiej.
­ Dziękuję. ­ Spojrzałam w dół na swoje ręce. Nie podobała mi się wizja noszenia do końca życia 
znaków po Engle'u na ciele, więc byłam wdzięczna, że Jude całkowicie je wyleczył. 
­ Masz jeszcze jedną ranę. ­ Wymruczał.
­ Gdzie? ­ Spojrzałam na niego.
­ Tutaj. ­ Dotknął mojego policzka i delikatnie przesunął kciukiem po pękniętej wardze. 
­ Oh, prawie o tym zapomniałam. Engle uderzył mnie tutaj zeszłej nocy. ­ Potrząsnęłam głową. 
Wszystkie te wydarzenia zdawały się być jedynie koszmarem lub wspomnieniem z czyjegoś życia. 
Ucieszyłam się z tego emocjonalnego dystansu ale jednocześnie zastanawiałam, czy nie będę za 
niego płaciła w późniejszych atakach paniki i wspomnieniach. 
Oczy Jude'a zaszły czerwienią. 
­ Po raz kolejny chciałbym sam odebrać mu życie. Chciałbym spędzić z nim trochę czasu.
Wyobraziłam sobie jak obdziera żywego Engle'a ze skóry, tak jak przywódcę watahy Clear 
Water i zadrżałam. Nie mogłam znieść myślenia o niektórych rzeczach. Choć przy mnie był bardzo 
łagodny,   to   zdecydowanie   posiadał   ciemną  stronę.   Jeśli   to   właśnie   tą  część  siebie   pokazał 
pozostałym wampirom, to nic dziwnego, że się go bały.
­ Już w porządku. ­ Powiedziałam.
­ Gdybyś pozwoliła mi się uleczyć, byłoby jeszcze lepiej. ­ Teraz jego oczy błyszczały z zupełnie 
innego powodu. W jakiś sposób wiedziałam, że jeśli zrobiłabym ten krok i pozwoliła mu uleczyć 
swoją wargę już nie byłoby odwrotu. Mogłam wmawiać sobie co chciałam, na temat ciemnej strony 
Jude'a ale prawda była taka, że czułam się cudownie gdy mnie dotykał, smakował. Zbyt dobrze, by 
przestać.
­ Tam. ­ Wymruczałam, pochylając się ku niemu. ­ Proszę.
Jude  uśmiechnął  się i  pochylił,  by delikatnie  zassać zraniony  fragment  w  swoje  usta. W 
czasie tego długiego, odbierającego dech pocałunku moje sutki stwardniały pod jedwabną bluzką i 
poczułam jak staję się gorąca i mokra. 
Minęło półtora tygodnia od czasu, kiedy kochaliśmy się po raz ostatni, a moje ciało tęskniło 
za tym. I wiedziałam, że dotykając mnie, Jude też o tym wie. 
­ Kochana, też czuję ten ból. ­ Mruknął, składając pocałunki od wargi aż po wrażliwe miejsce pod 
moim uchem. ­ Czy pozwolisz mi posmakować cię jeszcze raz? 
Wiedziałam,  że   nie   mówi   o   moich   ustach   i   pożądanie   rozpaliło   wszystkie   zakończenia 
nerwowe w moim ciele. 
­ Ja nie wiem. ­ Powiedziałam, starając się myśleć jasno, gdy podgryzał moją szyję. ­ Może... może 
powinniśmy zwolnić.
­ Obiecałaś, że dasz mi szansę na odzyskanie twojego zaufania. ­ Przypomniał, wydychając słowa 
wprost   do   mojego   ucha.   ­   Nie   możesz   tego   okazać  bardziej,   niż  otwierając   się  przede   mną  i 
pozwalając mi smakować twoją kobiecość. 
­   Boże.   ­   Jęknęłam,   gdy  zaczął   rozpinać  mi   bluzkę.   ­   Nie   wiem,   Jude.  To   jest...   jak...   jeśli   nie 
będziemy uważać...
­ Znów się w sobie zakochamy. ­ Klęczał przede mną na kuchennej podłodze. ­ Luz, nigdy nie 
przestanę cię kochać. Ani pragnąć.
­   Ja   również.   ­   Przyznałam,   kiedy   rozsunął   materiał   odsłaniając   moje   piersi.   ­   Nawet   kiedy 
myślałam... kiedy miałam o tobie błędne mniemanie.
­ Cieszę się, że skorygowałaś myślenie. ­ Pocałował skórę między piersiami a następnie schował 
twarz między nimi. ­ Jesteś tutaj taka miękka. Uwielbiam zapach twojej skóry. 
Jęknęłam ponownie gdy wessał jeden sutek w usta i drażnił drugi, lekko go ściskając. Boże, 
czułam się jakby moje piersi były bezpośrenio połączone z każdym nerwem w ciele. 
Gdy spojrzałam w dół i zobaczyłam jak moje brodawki znikają w jego ustach, poczułam 
wilgoć między udami. Wplotłam palce w jego gęste, jasne włosy i przycisnęłam mocniej, oferując 
mu całą siebie.
­ Tak. ­ Szepnął wypuszczając jeden sutek, by wziąć w usta drugi. ­ Lubię, kiedy tak robisz. Gdy się 
tak zachowujesz.
Wiedziałam, że gdy dotyka mnie tak intymnie to może czytać w moich myślach i to był 
przełom. To dlatego był tak doskonałym kochankiem. Od razu wiedział, co działa na mnie, a co nie. 
­ Dbałość o szczegóły również jest bardzo ważna. ­ Mruknął Jude, uwalniając mój sutek. ­ I wiele 
cierpliwości.
Potrząsnęłam głową.
­   Czy   kiedyś  znudzi   ci   się  robienie   tego   powoli.   Nie   chciałbyś  czasem   po   prostu   się  pieprzyć, 
szybko i mocno?
Oczy Jude'a rozbłysły.
­ Moglibyśmy tak to zrobić ale dlaczego miałbym się śpieszyć, gdy twoja przyjemność jest również 
moją? Uwielbiam spędzać czas popychając cię coraz wyżej i wyżej aż zupełnie stracisz nad sobą 
kontrolę. ­ Położył dłonie na moich biodrach i zmusił do wstania. Potem odwrócił mnie twarzą w 
kierunku kuchennego stołu i sięgnął by rozpiąć spódnicę. 
Obejrzałam się przez ramię.
­ Co ty... co robisz?
­ A jak myślisz? ­ Posłał mi powolny uśmiech, jego oczy przesłoniła mgła pożądania gdy pomagał 
mi wyjść ze spódnicy i zsuwał zwykłe, bawełniane majtki, które miałam na sobie. ­ Ufasz mi, Luz?
­ Tak. ­ Wyszeptałam. ­ Znaczy się, tak myślę.
­ Dobrze. W takim razie połóż się na stole i rozstaw szeroko nogi. 
Zrobiłam, o co prosił ale czułam w uszach bicie własnego serca. Jude pozostał tam, gdzie 
był, na kuchennej podłodze za mną, a jego duże dłonie  spoczęły na moich  pośladkach i udach, 
zaczynając powolne pieszczoty. Nigdy sobie tego nie wyobrażałam, ale świadomość, że znajduje 
się za mną, jego dłonie na mojej skórze, ciepły oddech na nogach, były dziwnie podniecające. 
­ Wszystko dobrze? ­ Zapytał, całując wnętrze mojego uda. ­ Twoje myśli są takie chaotyczne. Czy 
myślałaś o tym, jak by było, gdybym cię wziął od tyłu?
­ Ja... nie sądzę. ­ Szepnęła, gdy znowu mnie pocałował.
­ Dobrze. ­ Powtórzył. ­ W takim razie potrzebuję, żebyś mi zaufała jeszcze mocniej. Rozszerz nogi 
jeszcze bardziej i wygnij plecy w łuk, tak, bym mógł cię dosięgnąć. 
Zrobiłam co chciał, i przygryzłam dolną wargę gdy poczułam jego usta przesuwające się 
coraz   wyżej   po   moim   udzie.   Zadrżałam,   gdy   ciepłym   oddechem   poruszył   wrażliwe   loczki, 
otaczające   wzgórek.   Zastanawiałam   się,   czy   Jude   woli   mnie   taką,   bardziej   naturalną  i   nie 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lemansa.htw.pl
  • Tematy
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Smętna dusza może nas zabić prędzej, o wiele prędzej niż zarazek.